Dziś przyszła też kolej na eksperymentowanie ze świeżymi sokami i zamówiliśmy sobie u naszego już stałego dostawcy soków sok z tamarind, który wczoraj dostaliśmy do spróbowania w formie owocu. Wygląda jak fasolka, ma pestki i jest taki mocno kwaskawy i sok jest bardzo orzeźwiający.
Może trochę o wyspie, bo skoro już siedzimy tyle czasu;) Mieszka na niej ok. 400 osób, turystów jest teraz pewnie trochę mniej niż mieszkańców, bo z częścią z nich mijamy się w tych samym miejscach i znamy już dobrze z widzenia. Generalnie są dwie główne uliczki, na których jest wszystko: os "supermarketu" po przez wszystkie możliwe knajpy po pralnie, kilka uliczek w bok i milion pomostów. Samochody można policzyć na palcach jednej ręki, królują rowery i... elektryczne wózki golfowe, które są taksówkami, samochodami zaopatrzeniowymi, prywatnymi środkami transportu... Dzieci codziennie w mundurkach chodzą do szkoły, koleś od świeżych soków musi duuużo palić, bo jest ostro spowolniony, nacje są najróżniejsze, bo od bardzo afrykańskich, poprzez jaśniejsze afrykańskie, białe do azjatyckich, które nie wiadomo czemu prowadzą wszystkie supermarkety w "mieście". Ludzie chodzą / jeżdżą na boso, raczej się uśmiechają i zagadują, ale na szczęście bez meksykańskiej nachalności. Max ma wielką ochotę tu zamieszkać - pić piwko i nurkować;)
Po krótki obczajeniu gdzie ruszamy dalej, wybraliśmy się na pływanie na koniec wyspy do klimatycznego baru z właścicielem, co się nie uśmiecha (jak w Waitomo w NZ, chyba mamy szczęście do takich;) Popływaliśmy, wypiliśmy piwko i nadeszła kolejna super ulewa... a właśnie zbieraliśmy się do naszego nurkowego przyjaciela, co by zrealizować dziś jakieś 2 zejścia na pobliskiej rafie. Ulewa trwałą dobre 3-40 minut, a ponieważ dach w barze jest trochę przerdzewiały wszystko, w tym i my, nieźle zmokło.
A teraz trochę fotek z magicznej wyspy tonącej w deszczu;)
baggage reclaim

wczorajszy lunch na huśtawkach
spacer na śniadanie w deszczu po kałużach
śniadanko w Amor y cafe

nasza cabana

a to widok z niej

pracowity poranek

piwko, tym razem jamajskie

relaksik

spacer na plażę

jeden z pomostów

tradycyjny środek transportu

kolejny z pomostów

życie na wyspie

sporo tu piesków

pora do szkoły

autostrada:)

typowy mieszkaniec

zawstydziła się

urzędnik? czego?!

tak to właśnie wygląda

ulubione żółte taxi - welcome to NY city;) kierowca obowiązkowo na żółto!

ten chyba ma wakacje;)

jeden z pojazdów

foteliki nie obowiązują;)

Lazy Lizard bar

przybarowa bliżej nieokreślona łódka

bar jest pełen złotych myśli

typowy bywalec baru

pływanie w ciepłym deszczu

czy ktoś wie co oni wiozą?

ku potomności - nasz napis w barze - powinno być: w deszczowym raju;)

najczęściej kupowany napój:)
To wszystko wygląda absolutnie cudownie!!!
OdpowiedzUsuń