czwartek, 13 maja 2010

głośne, gorące, tłoczne...

Takie właśnie jest Mexico City. Kilka godzin na mieście i padamy. Może też dlatego, że w Polsce zbliża się noc, a tu środek upalnego dnia. Ale generalnie miasto jest pozytywne - głośne, wesołe, kolorowe ... ale po pewnym czasie ma się już go po prostu dość ;) chce się pogodnej i wietrznej plaży, z chłodnym basenem i zimnym piwkiem w dłoni (oczywiście tak klaruje się wizja Maxa;) Ale to już jutro także wszystko układa się idealnie.

Ale wracając do Mexico City to rozwaliło nas parę rzeczy. Po pierwsze życie uliczne pełne straganów z bosko pachnącymi świeżo wyciskanymi sokami z owoców, których nazw niestety nie znam. Do tego inne śmieszne potrawy, których chcemy oczywiście spróbować. Banki, z których tylko w jednym na 10 można wymienić walutę. Język, którego jak się nie zna to dogadać po prostu się nie da ;) Przed wyprawami do ameryki południowej koniecznie musimy podszkolić się z hiszpańskiego. Metro, które w tak biednym mieście ma tyle linii, że można nimi dojechać praktycznie wszędzie. Ludzie, właściwie nie czuje się, że w tym mieście mieszka ponad 100 mln ludzi. A co ich wyróżnia, są mili, nie mówią po angielsku, noszą tonę żelu we włosach i dbają o linię ;) Dobra czas zamówić taksówkę i jechać na lotnisko ...

3 komentarze:

  1. No hej, czyli wszystko zgodnie z planem.
    Nic tylko odpoczywać pełną piersią i korzystać ze słońca, bo u nas już drugi dzień pada deszcz i szaro jak w listopadzie, co tylko potwierdza,że wyjątkowo zasłużyliście w ten najważniejszy dla Was dzień na piękna pogodę.

    Pozdrowionka, miłego wypoczynku

    Ciocia Gosia i wujek Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  2. My już sie cieszymy na lądowanie w delhi za tydzień. Prognozy mówią - 44-45 stopni w cieniu. Cienia brak. Za to nad ranem temperatura spada do 30 :)
    Umrę tam :)
    Smacznego piwka...

    OdpowiedzUsuń
  3. słońcem należy się cieszyć - Max już się cieszy;) dacie radę Jureczki:)

    ciociu i wujku - przywieziemy trochę słońca z nami;)

    całujemy

    OdpowiedzUsuń